Historia Ani
Ania miała 3 latka, gdy zdiagnozowanego u niej złośliwy nowotwór pęcherza moczowego. Lekarze nie dawali jej szans przeżycia. Chemioterapia była długotrwała, silna i agresywna. Często konieczna była transfuzja krwi. Po ponad 2 latach życia na oddziale onkologicznym i cudzie wyleczenia, wróciła do domu, gdzie powoli odzyskiwała siły. Niestety, wkrótce pojawiły się kolejne problemy zdrowotne. Przebyte leczenie onkologiczne dokonało zmian patologicznych w prawidłowym funkcjonowaniu jajników. Zaczęły tworzyć się patogenne struktury w układzie rodnym. Z uwagi na silne bóle oraz obciążenie historią onkologiczną, w 2005 r. Ania przeszła operację usunięcia jajnika. Niestety groźne torbiele dalej się tworzyły i ciągle musiała przyjmować spore ilości silnych leków hormonalnych. Rok po operacji zaczęły się powikłania neurologiczne. Bardzo osłabiony organizm, częste infekcje, silne migreny, omdlenia - były jej "codziennością". Szpitale, lekarze, gabinety, laboratoria – to obrazy każdego dnia Ani. W 2010 r. znacznie nasiliły się problemy gastrologiczne. Problemem było nawet jedzenie. Kolejni lekarze, szpitale i wynik w 2011r. - HCV. Ania odebrała to jak kolejny wyrok, załamała się. Poszerzona diagnostyka wykazała włóknienie wątroby F1/F2, czyli średnie postępujące patologiczne włóknienie wątroby. Prawdopodobnie żyła z wirusem już od wielu lat. W styczniu 2012 r. została zakwalifikowana do leczenia przeciwwirusowego w ramach badania klinicznego CDEBO 025A230 i była leczona terapią skojarzeniową Interferonem pegylowanym alfa 2a wraz z Rybwiryną oraz Alisporivirem. Leczenie było wstępnie planowane na okres 48 tygodni, ale zostało zakończone decyzją prowadzącego po upływie 24 tygodni, ze względu na brak satysfakcjonującej odpowiedzi wirusologicznej i drastycznie nasilające się skutki uboczne przyjmowanych leków. Odnotowano groźny spadek parametrów morfologii krwi (leukopenię, neutropenię oraz trombocytopenię). Przebyte nieudane leczenie doprowadziło do powstania niedoczynności tarczycy, nieodwracalnych zmian w przyswajaniu mikroelementów, problemów dermatologicznych, wahań parametrów morfologii krwi oraz bardzo głębokiej depresji. W trakcie leczenia Ania miała problemy nawet z poruszaniem się. Leki "zaatakowały" stawy, powodując bardzo silne bóle. Od tamtej pory nie było dla Niej żadnej alternatywy leczenia. W międzyczasie sprawy ginekologiczne bardzo się pogarszały. Notoryczne wizyty na ostrych dyżurach, stany zapalne i ropnie w jajowodach doprowadziły do kolejnego zabiegu operacyjnego. W styczniu 2015 r w wyniku zagrożenia sepsą w celu ratowania życia, usunięto jej oba jajowody.
Przez te wszystkie lata o zdrowie i życie Ani walczyła samotnie wychowująca ją jej Mama. Ojciec Ani porzucił je ponad 20 lat temu, gdy przerosły go problemy zdrowotne córki i do dnia dzisiejszego nie interesuje się jej losem. Wspólnie z Mamą Ania próbuje podołać wysokim kosztom leczenia, licznych konsultacji medycznych i badań diagnostycznych, które przekraczają ich możliwości finansowe. Nadzieją na pokonanie HCV jest terapia bezinterferonowa, która jak dotąd z budżetu NFZ jest dla Ani nieosiągalną.
Mimo tylu przeciwności losu walczy każdego dnia o odrobinę normalności i radości. Po ponad 26 latach wypełnionych bólem i lękiem, spędzonych głównie w szpitalach wierzy, że wreszcie spełni się jej marzenie o zdrowiu i normalnym życiu.
Prosimy ludzi dobrego serca o pomoc i wsparcie dla Ani w jej walce o normalne życie.
Wspólnie pomóżmy Ani spełnić jej marzenie o zdrowiu.