Wojciech (ur. 1958 r.) z zawodu jest mechanikiem. Jest wspaniałym mężem i ojcem trzech synów (27, 21 i 11 lat).
Wojciech choruje na wirusowe zapalenie wątroby typu B. Prawdopodobnie w dzieciństwie został zakażony wirusem HBV. Nie wiadomo gdzie i kiedy to nastąpiło. Później przez wiele lat lekarze lekceważyli wyniki jego badań. Gdy rozpoczął leczenie dostępny był jedynie lek o bardzo niskiej lekooporności, który bardzo szybko spowodował mutację wirusa. Wątroba uległa silnemu zwłóknieniu. Marskość wątroby przeistoczyła się w nowotwór.

Oto historia Wojciecha, która wydaje się wręcz nieprawdopodobna.

W wieku 18 lat Wojciech postanowił zostać honorowym dawcą krwi. Po miesiącu od pobrania pierwszej dawki otrzymał książeczkę honorowego dawcy krwi z adnotacją "Antygen HBS+".
Przy ponownej próbie oddania krwi w stacji krwiodawstwa usłyszał, że jestem nosicielem żółtaczki zakaźnej i nie może już więcej oddać krwi. Z tą książeczką udał się do lekarza pierwszego kontaktu, który stwierdził, że to dobrze, że taki jest wynik, bo … cytuję:  "to oznacza, ze Wojciech już nigdy nie zachoruję na żółtaczkę zakaźną". Nikt nie poinformował Wojciecha o konieczności jakiegokolwiek leczenia.
Ponownie po kilku latach po ślubie Wojciech udał się z wynikiem badania HBS+ do lekarza, który stwierdził, że to jest niemożliwe, aby Wojciech był chory na żółtaczkę, bo jeśli by tak było, zaraziłby żonę, a dzieci urodziłyby się chore.
W przeciągu kolejnych kilkudziesięciu lat Wojciech kilkakrotnie w czasie wizyt u lekarza rodzinnego skarżył się na bóle brzucha i osłabienie. Niestety żadnemu z lekarzy nie przyszło do głowy, żeby zrobić próby wątrobowe.
W 2006 roku Wojciech trafił na Oddział Kardiologii w Katowicach Ochojcu celem przeprowadzenia badań. Tam przypadkowo zdiagnozowano, iż jest nosicielem wirusa WZW typu B.
W marcu 2006 roku został przyjęty na Oddział Szpitala Zakaźnego w Bytomiu, gdzie została wykonana biopsja wątroby. Wynik badania wykazał marskość wątroby.
W 2007 roku Wojciech trafił do przychodni hepatologicznej przy szpitalu w Chorzowie. Tam rozpoczął leczenie Zeffixem. Początkowo terapia działał, ale po niespełna roku wirus zmutował i znów zaczął się namnażać. Wtedy dodatkowo włączono do terapii lek Hepsera. Po kilkunastu miesiącach wirus zaniknął.
W marcu 2013 r. w wątrobie Wojciecha wykryto guza o wielkości piłki tenisowej, który w wyniku kolejnych badań  okazał się nowotworem C.22.
5 sierpnia 2013 r. operacyjnie usunięto guza.
Niestety po kilku miesiącach w wątrobie pojawiły się kolejne 3 małe guzy oraz podejrzenie wznowy miejscowej.

Aktualnie Wojciech jest w trakcie badań, które odpowiedzą na pytanie, czy może zostać poddany przeszczepowi wątroby.
Rozpoczęła się walka o jego zdrowie i życie. Jeśli przeszczep okażę się niemożliwy konieczne będzie zastosowanie innych metod leczenia nowotworu wątroby.

Czytając historię Wojciecha trudno uwierzyć w to, iż mógł w swoim życiu mieć aż tak dużego pecha.
Aż tyle osób wykazało się niekompetencją i niewiedzą, w wyniku której teraz Wojciech walczy z procesem nowotworowym.

Wojciech jest wspaniałym człowiekiem. Wielokrotnie w swoim życiu udowodnił, iż nie jest mu obojętny los innych ludzi. Jako jeden z nielicznych pacjentów wykazał się ogromną odwagą i publicznie występował o dostęp do nowych terapii na WZW B mimo, iż sam już ich nie potrzebował. Między innymi jest jednym z trzech pacjentów, którzy podpisali doniesienie do Prokuratury na Panią Minister Zdrowia za to, iż dopuszcza do refundacji lek o bardzo wysokiej lekooporności, wbrew jego charakterystyce produktu leczniczego.

Zwracamy się z gorącym apelem o pomoc w zbiórce środków na leczenie Wojciecha.
Każda przekazana złotówka na konto zbiórki o nr 32 1940 1076 3045 2145 0003 0000
z dopiskiem dla Wojciecha Podlachy zostanie przekazana na jego leczenie.
lub
przekazując 1% podatku dochodowego dopisując: dla Wojciecha Podlachy

KRS Fundacji "Gwiazda Nadziei": 0000298237